Kończy się kolejny rok i stwierdzam kolejny raz, że w zasadzie nic się nie kończy. To pocieszające. Mniej radosne jest to, że tym samym nic się nie zaczyna. Nadają własnie w mojej 3-jce stary przebój Czerwonych Gitar "To był rok, dobry rok z żalem dzis żegnam go..." ... z żalem nie, ale i nie z radoscią, ot minął.
Z jednej strony to był dobry rok, bo go przeżyłem, przeżyłem z kims kto jest mi bliski, a już przez kilka wczesniejszych lat nie przypuszczałem, że ktos taki ze mną będzie. Nie było mi z tym przekonaniem źle, ale nie było i radosnie.
Podsumowując ten rok, jak i wczesniejsze lata, bo przecież nic się nie kończy nic nie zaczyna, od strony zawodowej był byle jaki. Zazdroszczę, ale bez zawisci i żółci, Teatralnej jej pasji, zaangażowania i radosci z jaką pracuje i opowiada o pracy. Ja tej pasji juz od dawna nie mam, a praca jest dla mnie tylko źródłem sródków do życia. Mam nadzieję, że nowe zajęcie w jakie pomału wchodzę da mi choć trochę tej przyjemnosci.
Podsumowując rok domowo, prywatnie, osobiscie ...jest dobrze i tu tym bardziej dobrze, że nic się nie kończy nic nie zaczyna... to znaczy, że będzie dobrze. Bo dobrze jest gdy jest się z kims z kim jest dobrze nawet jak nie jest dobrze. Poza tym jakąż radosć dać może gdy Juniorka odezwie się ludzkim głosem :-) , koty nie uciekają i trafia się do domu bez sprawdzania adresu na karteczce wszytej w wewnętrznej kieszeni, do tego zdrowie nie najgorsze...czegóż chcieć więcej. Od dawna twierdzę, że nie należy szukać SZCZĘSCIA lecz zauważać małe radosci które zazwyczaj leżą gdzies przy scieżce którą drepczemy.
Tak więc nic nie kończąc i nic nie zaczynając podsumowuję .... lubię swiat jaki mnie otacza czego i Wam życzę, bo Was też lubię.
p.s. ostatnio trafiłem gdzies na spostrzeżenie, że słowo "żółć" jest najbardziej polskim słowem, składa się z samych polskich liter, podkreslajmy polskosć w inny sposób ...np. wycinając hołubce
Adamie ekhm ...zapraszam dosię )))bo ja akurat mam kryzys!!! - nie ma idealnej pracy i nic nie jest takie jak się wydaje, tak jak nic się nie kończy i nie zaczyna...
OdpowiedzUsuńa ja jestem schizolem!! tak więc masz rację))
constans jest najlepszy
pozdrawiam ciepło u progu zwariowania
i oby było się o co oprzeć))
no dobra trochę mi przeszło po przeczytaniu Twego posta, za co dziękuję
ściskam sylwestrowo, Ciebie i Ewę i Młodą
bo szczęście to ta chwila co trwa, niepewna swojej urody.. najważniejsze by byli ludzie obok, bliscy, bo tylko z nimi możemy dostrzec to co najważniejsze, zobaczyć szczęście, które ukryte przed ciekawskimi spojrzeniami, czeka... Pozdrawiam Ciebie, Ewę ściskam, Młodej przesyłam uśmiechy, a koty proszę potarmosić za uszami;-)
OdpowiedzUsuńszczęscie to ta chwila której trzeba w porę powiedzieć "trwaj" ludzie obok pomagają ją dostrzec, lub mnożą i wieloraczą.
Usuńusciski przekazane, koty potarmoszę jak odespią Sylwestra z młodą
i tym optymistycznym akcentem zaczęliśmy;-)
UsuńNo i czyż nie jest pięknie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam noworocznie:)
Oby było nadal dobrze, a może czasem i bardzo bardzo:))
OdpowiedzUsuńUściski dla całej Waszej sympatycznej trójeczki!
Noooo, jak Ci się dobrze zaczął rok, skoro znalazłeś hasło do bloga. Oj, nie! Wpis z Sylwestra. Czyli rzeczywiście oczekiwanie constans w nowym roku słuszne jest. No i niech Ci się spełni!
OdpowiedzUsuń