Uwagi do gosci

odpowiadam wyłącznie na posty na które chce mi się odpowiedzieć ... bo warto . nie zamierzam , na razie , moderować wpisów , usuwać inwektyw , walczyć z wiatrakami itp. pamiętajcie jedynie "polemisci" , trolle i sfrustrowani , że czytając mój blog i wypisując swoje uwagi zwiększacie jego "oglądalnosć" , a tym samym przyczyniacie się do rozpowszechniania moich poglądów . Dziękuję

czwartek, 21 lutego 2013

Odpowiedzi na dopowiedzi

Z uwagi na przerwę grypianą opusciła mnie wena. Postanowiłem ją jednak za włosy przyciągnąć i przelać na ekran ciąg dalszy przemysleń rozmaitych zainspirowanych po częsci dopowiedzeniami pod poprzednim postem. Pociechą niewielką dla mnie jest, że wena opusciła i naszych polityków i naukowców i dziennikarzy poważnych. W zasadzie więc o co mam pretensje? Tacy jestesmy, działamy gdy nas cos najdzie, gdy wielka potrzeba, gdy cos się wali i trzeba podtrzymać, a najchętniej to z szabelką na wroga bo codziennosć nas męczy.
Może jednak należy to zmienić, a w zasadzie przypomnieć sobie, że byli i u nas wizjonerzy lub po prostu ludzie patrzący dalej i szerzej. Zamiast wciąż przypominać i swiętować te chwile gdy chwalebnie dostawalismy w dupę, promować te chwile i tych ludzi którzy w pocie czoła tworzyli podwaliny pod przyszłosć. Zamiast swiętować wyniszczenie podstaw gospodarki w wyniku "ruchawki" 1863 roku promować ciężką pracę w Wielkopolsce która tę gospodarkę choć w niewielkiej czesci kraju do swiata przybliżała. Nie przypadkiem to tam było jedyne zwycięskie nasze powstanie, bo było przygotowane i efektem nie było zniszczenie kompletne miasta i smierć tysięcy najlepszych lecz ich ocalenie dla przyszłosci. Po prostu miał kto pracować, a nie pozostali wyłącznie ci którzy mieli  opłakiwać naszych drogich poległych. Wciąż zachodzę w głowę jak grupa społeczna która stanowiła około 10% ludnosci narzuciła swój ogląd swiata całej reszcie i to w dodatku tak, że wszyscy czują się ich "spadkobiercami" zarówno tradycji jak i chwały. Szkoda, że najczęsciej i wszelkich przywar w tym głupoty prostej, zacietrzewienia i sobiepaństwa ze szczególnym uwzględnieniem braku szacunku dla wszelkich "wojewodów". Cudem w tej sytuacji jest, że znajdowali się  u nas wizjonerzy, a w zasadzie jak wczesniej wspomniałem, ludzie potrafiący patrzeć dalej niż tu i teraz. To on zbudowali np. Gdynię czy COP, ale i fabryki trochę większe niż gorzelnia przy folwarku.
To, że społeczeństwo w swej gromadzie żyje dniem dzisiejszym i tym za co kupić chleb, cos do chleba i jak spłacić kredyt jest chyba normalne w każdym zakątku swiata. Jednoczesnie jednak to społeczeństwo mądrze pokierowana lub popchnięte lub zmanipulowane lub odpowiednio przygotowane, dowodem i akcje Naszego Dziennika czy Trwam wspominane i akcje ACTA nie wspominane. 
Dlaczego nie wykorzystać tego ku lepszym celom, przygotowując, popychając w kierunku zmian i w kierunku również poszukiwania zmian i innych rozwiązań. Nigdzie i nigdy ludzie z wizją nie stanowią większosci, ale muszą być w ogóle i cierpliwie wskazywać kierunek. A media, szczególnie publiczne, ale i te bardziej odpowiedzialne prywatne, są od tego by te wizje dostrzec i promować, a co najmniej stwarzać pole do dyskusji, dyskusji cierpliwie powtarzanej, a nie porzucanej co chwila dla kolejnego "niusa".
Dorosłem w czasach gdy pod rządami wrażej "komuny" istniało cos takiego jak konwersatorium Doswiadczenie i Przyszłosć gdzie myslano jak w warunkach "przejsciowych trudnosci" stworzyć cywilizowany kraj. To były czasy gdy przy cenzuralnych ograniczeniach "Polityka" była opiniotwórczym pismem, a w "Przeglądzie Technicznym" pisali Ernest Skalski czy Sylwester Thieme uczący podstaw normalnej ekonomi i szukający rozwiązań jak te podstawy wprowadzić w życie. To były czasy gdy Stefan Bratkowski czy Mieczysław Rakowski wskazywali kierunki zmian. To wynikiem takiej cierpliwem publicystyki byla pierwsza i jedyna do dzisiaj prawdziwa reforma uwalniająca działalnosć gospodarczą czyli reforma Rakowskiego-Wilczka.
Była możliwa do wprowadzenia, wbrew obowiązującej doktrynie, własnie dlatego, że wczesniejsza dyskusja stanowiła zaczyn, drożdże i przygotowała mentalnie do jej przyjęcia. Obecnie chyba tylko Jacek Żakowski jest dziennikarzem który porusza tematy inne niż bieżące, widzącym szerzej niż nasze podwórko i widzącym inne możliwosci niż powszechnie przyjmowane jako jedynie możliwe. Jego "Anty TINA" powinna być lekturą obowiązkową od najwczesniejszych klas bo uczy własnie, że nie zawsze to co jedyne jest naprawdę jedynym możliwym. Mimo upływu lat od wydania jest ciągle aktualna.

c.d. nastąpi ...lub nie

wtorek, 5 lutego 2013

co dalej Polsko?

jako, że z założenia miał to być blog "poważny" społeczno-ekonomiczny, powoli  w tym kierunku dążę w kolejnych postach.
    nurtuje mnie od dłuższego czasu tytułowe pytanie. ciągle mi brakuje w dyskusjach wszelkich gremiów szerszej perspektywy. wciąż wszelkie dyskusje skupiają się na bieżących miałkich sprawach, a to czy zbudowano odpowiednią ilosć dróg i dlaczego zbyt mało, czy samolot dupnął na ziemię z powodu helu, alkoholu czy zwykłej nieudolnosci i brawury, czy szkół jest za dużo czy za mało i dlaczego moje dziecko ma mieć dalej oraz czy przywileje jakiejs grupy są zbyt małe,czy zbyt duże i dlaczego to nie moje przywileje.
    nie twierdzę, że są to sprawy mało ważne, też często mam jakies zdanie na ich temat i czasem nawet je wypowiadam, brak mi jednak w tych sprawach szerszego kontekstu. bo dopóki nie okreslimy celu, dokąd dążymy, to nie będziemy wiedzieli czy robimy to własciwymi metodami i z zastosowaniem własciwych srodków, również w zakresie dróg, szkół i przywilei. wciąż pozostajemy w doraźnosci i celów i osiągnięć.
   jako człowiek w latach już nieco posunięty przeżyłem kilka  reform rozmaitego autoramentu, zmianę systemu, upadek gospodarki, jej rozwój, parę kryzysów w tym małżeńskie. i jedno co pamiętam jako niezmienną stałą-stałą to to, że ciągle gonimy swiat.   pamiętam też, że ciągle w tym biegu czujemy czyjs oddech na plecach. raz jest to oddech tych którzy biegną z nami lub nas doganiają, a często niestety jest to oddech tych którzy nas dublują i robią już kolejne kółko na bieżni. 
może więc warto zastanowić się po co my tak gonimy, a przede wszystkim dokąd. już kiedys bylismy szóstą czy siódmą potęgą gospodarczą swiata, okazało się że dętą. chcemy powtórki? nie jestem przy tym zwolennikiem teorii, że wszystko zostało rozsprzedane lub rozkradzione. ot po prostu gonilismy swiat nie w tym kierunku, a często inni pobiegli szybciej i dalej. gospodarka to nie jest sprint lecz sztafeta. jak ma się dużo zawodników, tak około miliarda, to wygra się z każdym. to kwestia skali.
   w związku z tym rozważam często, szczególnie że jestem człekiem leniwym, a może by tak usiąsć? usiąsć i zastanowić się jakie mamy szanse wygrać bieg, jakie mamy atuty i w jakiej dyscyplinie wystartować. 
w produkcji masowej nie wygramy z Chinami, Indiami, Indonezją czy nowym graczem wchodzącym na rynek Brazylią. w produkcji wysoko przetworzonej nie przeskoczymy obwarowań patentowych, licencyjnych oraz koniecznosci zainwestowania ogromnych pieniędzy w rozwój. zwyczajnie nie mamy takiej kasy i nie mamy naukowców nastawionych na szukanie rozwiązań komercyjnych, pracujących ku celowi, a nie na poziomie badań podstawowych.  niebieski laser czy grafen to raczej wypadki przy pracy niż reguła.
mam w związku z tym powyżej taki niesmialy pomysł, stwórzmy swoją niszę. bądźmy skansenem Europy, a biorąc pod uwagę postępującą globalizację, w niezbyt odległej przyszłosci skansenem swiata . i wbrew pozorom nie rzucam tego pomysłu dla żartu. jest to pomysł oparty na zasadach gospodarki, tworzenia firm. jesli nie masz szans w konkurencji istniejących produktów wykreuj nowy produkt tak indywidualny, by jak najdłużej być jedynym jego dostawcą. ciekaw jestem Waszego zdania, swoje, jesli wzbudzi zainteresowanie, rozwinę w kolejnym poscie.....jak mnie najdzie by go napisać.

p.s. Ewa zwraca mi uwagę, że nie odpowiadam na wpisy pod moimi postami i że jest to niegrzeczne.
tworząc bloga, pozwoliłem sobie zamiescić notkę, że nie będę odpowiadał na wszystkie wpisy. odpowiadam gdy moja notka wnosi cos nowego lub rozwija temat poruszony . zapewniam, że wszystkie wpisy czytam z uwagą...i odnotowuję kto u mnie NIE pisze