Z uwagi na przerwę grypianą opusciła
mnie wena. Postanowiłem ją jednak za włosy przyciągnąć i przelać na ekran ciąg
dalszy przemysleń rozmaitych zainspirowanych po częsci dopowiedzeniami pod
poprzednim postem. Pociechą niewielką dla mnie jest, że wena opusciła i naszych
polityków i naukowców i dziennikarzy poważnych. W zasadzie więc o co mam
pretensje? Tacy jestesmy, działamy gdy nas cos najdzie, gdy wielka potrzeba,
gdy cos się wali i trzeba podtrzymać, a najchętniej to z szabelką na wroga bo
codziennosć nas męczy.
Może jednak należy to zmienić, a w
zasadzie przypomnieć sobie, że byli i u nas wizjonerzy lub po prostu ludzie
patrzący dalej i szerzej. Zamiast wciąż przypominać i swiętować te chwile gdy
chwalebnie dostawalismy w dupę, promować te chwile i tych ludzi którzy w pocie
czoła tworzyli podwaliny pod przyszłosć. Zamiast swiętować wyniszczenie podstaw
gospodarki w wyniku "ruchawki" 1863 roku promować ciężką pracę w
Wielkopolsce która tę gospodarkę choć w niewielkiej czesci kraju do swiata
przybliżała. Nie przypadkiem to tam było jedyne zwycięskie nasze powstanie, bo
było przygotowane i efektem nie było zniszczenie kompletne miasta i smierć
tysięcy najlepszych lecz ich ocalenie dla przyszłosci. Po prostu miał kto
pracować, a nie pozostali wyłącznie ci którzy mieli opłakiwać naszych
drogich poległych. Wciąż zachodzę w głowę jak grupa społeczna która stanowiła
około 10% ludnosci narzuciła swój ogląd swiata całej reszcie i to w dodatku
tak, że wszyscy czują się ich "spadkobiercami" zarówno tradycji jak i
chwały. Szkoda, że najczęsciej i wszelkich przywar w tym głupoty prostej,
zacietrzewienia i sobiepaństwa ze szczególnym uwzględnieniem braku szacunku dla
wszelkich "wojewodów". Cudem w tej sytuacji jest, że znajdowali
się u nas wizjonerzy, a w zasadzie jak wczesniej wspomniałem, ludzie
potrafiący patrzeć dalej niż tu i teraz. To on zbudowali np. Gdynię czy COP,
ale i fabryki trochę większe niż gorzelnia przy folwarku.
To, że społeczeństwo w swej gromadzie
żyje dniem dzisiejszym i tym za co kupić chleb, cos do chleba i jak spłacić
kredyt jest chyba normalne w każdym zakątku swiata. Jednoczesnie jednak to
społeczeństwo mądrze pokierowana lub popchnięte lub zmanipulowane lub
odpowiednio przygotowane, dowodem i akcje Naszego Dziennika czy Trwam
wspominane i akcje ACTA nie wspominane.
Dlaczego nie wykorzystać tego ku lepszym
celom, przygotowując, popychając w kierunku zmian i w kierunku również
poszukiwania zmian i innych rozwiązań. Nigdzie i nigdy ludzie z wizją nie
stanowią większosci, ale muszą być w ogóle i cierpliwie wskazywać kierunek. A
media, szczególnie publiczne, ale i te bardziej odpowiedzialne prywatne, są od
tego by te wizje dostrzec i promować, a co najmniej stwarzać pole do dyskusji,
dyskusji cierpliwie powtarzanej, a nie porzucanej co chwila dla kolejnego
"niusa".
Dorosłem w czasach gdy pod rządami
wrażej "komuny" istniało cos takiego jak konwersatorium Doswiadczenie
i Przyszłosć gdzie myslano jak w warunkach "przejsciowych trudnosci"
stworzyć cywilizowany kraj. To były czasy gdy przy cenzuralnych ograniczeniach
"Polityka" była opiniotwórczym pismem, a w "Przeglądzie
Technicznym" pisali Ernest Skalski czy Sylwester Thieme uczący podstaw
normalnej ekonomi i szukający rozwiązań jak te podstawy wprowadzić w życie. To
były czasy gdy Stefan Bratkowski czy Mieczysław Rakowski wskazywali kierunki
zmian. To wynikiem takiej cierpliwem publicystyki byla pierwsza i jedyna do
dzisiaj prawdziwa reforma uwalniająca działalnosć gospodarczą czyli reforma
Rakowskiego-Wilczka.
Była możliwa do wprowadzenia, wbrew
obowiązującej doktrynie, własnie dlatego, że wczesniejsza dyskusja stanowiła
zaczyn, drożdże i przygotowała mentalnie do jej przyjęcia. Obecnie chyba tylko
Jacek Żakowski jest dziennikarzem który porusza tematy inne niż bieżące,
widzącym szerzej niż nasze podwórko i widzącym inne możliwosci niż powszechnie
przyjmowane jako jedynie możliwe. Jego "Anty TINA" powinna być
lekturą obowiązkową od najwczesniejszych klas bo uczy własnie, że nie zawsze to
co jedyne jest naprawdę jedynym możliwym. Mimo upływu lat od wydania jest
ciągle aktualna.
c.d. nastąpi ...lub nie